Dziś chciałam się z wami podzielić doświadczeniem przeżycia 100 dni płaczu ukochanej małej istotki czyli o kolce niemowlęcej.
No i niestety drogie mamy, te 100 dni trzeba przeżyć (choć naprawdę to nie liczyłam ile to tak naprawdę trwa) i w większości dostepnych środków nie wyeliminuję tej doleglowości a jedynie ją trochę złagodzi. W naszym przypadku kolka miała naprawdę ekstremalny przebieg, Córa darła się w niebogłosy jak rozdzierana na kawałki, co moje mamine serce też łamało na części. Ile ja bym wtedy dała, żeby to minęło...później się okazało iż to nietolerancja na białko, do tego doszedł refluks, chlustające wymioty itp...no ale od kolek sie zaczęło, a późniejsza diagnoza nie zachamowała by tej doleglowości i tak.
Wieczory i noce są oczywiście najgorsze ale w przypadku mojej Córy kolka atakowała z nienacka nawet na spacerkach, co oczywiście spotykało się od razu z ukratkowymi spojrzeniami i szeptami w stylu - wzieli gówniare za nianie i nie umie nawet dziecka uspokoić. A możecie mi wierzyć (lub same się przekonałyście/przekonacie), że kolka to przeciwnik atakujący najsłabszy wasz punkt w najmniej oczekiwanym momencie i z takiej strony, że nawet się ręką nie zasłonicie.
Poniżej parę sprawdzonych sposobów, które pomagały trochę ulżyć naszej okruszynie.
Po pierwsze kropelki, pomagały trochę, obecnie na rynku jest spory wybór, za czasów naszej kolki był Espumisan - ale on miałam wrażenie nie działał no i polecane do tej pory niemieckie Sab Simplex - one rzeczywiście koiły brzuszek, w naszym przypadku nie było trudno ich zdobyć bo mam w Szwablandzie rodzinkę, która szybko nam wysłała zapas, ale na forum mozna znaleźć osoby handlujące tym.
Po drugie Gripe water i herbatki z koprem włoskim - w naszym przypadku to odpadało, bo mała nie chciała tego pić, zresztą wcale się nie dziwię, bo w odróznieniu od kropelek słodkich to jest obrzydlistwo. Ale może akurat wasz maluch jest zwolennikiem dziwnych smaków ;) w lekkich kolkach koper pomaga, nasza akurat była ekstremalna.
Po trzecie ciepłe okłady - to naprawdę pomaga, Córa dzień w dzień zasypiała z ciepłym okładzie na brzuszku i przesypiała tak ze dwie godziny, co jakiś czas oczywiście na nowo podgrzewałam okład, ale sprawiał cuda no i odetchnięcie od płaczu. My stosowaliśmy dwie metody : dobrze sprawdzał się okład żelowy do podgrzewania w mikrofali ale równie dobre były mocno przeprasowane pieluszki (nie zliczę ile ja ich spaliłam w tamtym okresie ;), żelowy kompres jest w tym lepszy, że dłużej oddaje ciepło.
Po czwarte suszarka - niektóre maluchy dobrze reagują i na ciepły strumień i na szum suszarki, aczkolwiek mojej Córze szybko się to przestało podobać, bo przeszkadzało zmęczonemu brzuszkowi iść spać.
Po piąte - i tu muszę pochwalić tatusia, który wpadł na ten pomysł - rowerek, czyli ćwiczenia rozluźniające, w późniejszym wieku pomagały też na zaparcia i ogólne bóle brzuszka - kładziemy delikwenta na pleckach na podusi no i bierzemy się za jego nogi, przyciskamy kolanka do brzuszka i zataczamy koła, bądzcie przygotowane na ostry sprzeciw ;) jest też metoda I LOVE YOU czyli masowanie brzuszka pisząc literki , uciskając lekko i pamiętając o kierunku w góry po lewej, na dół po prawej - delikwenta kładziemi na pleckach na kolanach z nogami opartymi na brzuchy naszym.
Po szóste - nosidełko, bujaczek, leżaczek, wibracje - w ekstremalnym wypadku można nawet się z dzieciakiem przejechać samochodem. U nas dobrze wychodziło majtanie w foteliku samochodowym, bujanie itp ruchy kojące, ale nie za często pozwalaliśmy Córze na spanie w takiej pozycji a wyjmowana zaraz zaczynało się darcie od nowa. Fajnie się tez sprawdzał bujaczek z wibracją ale tu z koleji w porach wieczorno-nocnych wkurzające było to burczenie.
Po siódme/ósme/dziewiąte - dużo cierpliwości, dużo przytulania, przygotujcie się na zarwane noce, ustalcie z tatusiami podział dyżurów bo same nie dacie rady, wstawajcie na zmianę, noście, przytulajcie, masujcie. Czasami zmiana warty też uspokaja delikwenta ryczącego (nawet drącego paszcze, bo płacz kolkowy jest inny od reszty ryków i narawdę mrozi krew). No i przygotujcie się na noce we troje, bo o wiele łatwiej sie reaguje jak maluszek jest obok i można nawet w przerwach między atakami przyciąć chrabąszcza sobie ;)
Tyle o kolkach :) mam nadzieję niejednej mamuście stroskanej pomogą moje rady.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz